Quasi wigilia


Na wstępie muszę przeprosić wszystkich, którzy czekali na wpisy z nadzieją ujrzenia czegokolwiek w okresie przedświątecznym. Nastąpiła kumulacja efektów spowalniających myślenie nad refleksjami z życia.

Całkiem niedawno zostałem zaproszony na Wspólnotową Wigilię. Miała to być skromna "impreza" utrzymana w konwencji poprawności religijnej owego święta organizowana u przyjaciółki Agnieszki w mieszkaniu (Aga mieszka w Wołominie). Miała być i taka była : rybka, pierożki, opłatek, składanie życzeń. Postanowiłem tym razem zrobić sobie wolne i zostawić sprawy sercowe w domu a na wigilię zabrać tylko dobre samopoczucie. Patrząc z zewnątrz można byłoby mieć wrażenie, że odniosłem pełen sukces … tak jednak nie było. Nic nie poradzę na to, że Aga mi się podobała, podoba i podobać będzie. Kocham Ją i tak zostanie, wyprzeć się tego nie mogę. Przyznać się do tego – dla mnie to zaszczyt. Niestety zgaduję, że dla Niej nie. Smutno robi mi się na sercu gdy codziennie widzę idiotę w lustrze po uszy zakochanego bez wzajemności w jednej tylko kobiecie.

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *