Dzień próby


Kolejna próba zespołu Northern Winds. Było beznadziejnie – basista się nie zjawił, klawisze miały studniówkę i nikomu nie szło "pitolenie". Kasa wyrzucona w błoto, bo tak właściwie nic nie zagraliśmy, a jedynie utwierdziliśmy się w przekonaniu, że ze zgraniem są problemy (o czym wiedziałem już od początku). Kanar przydybał mnie za brak biletu na gitarę dzięki czemu jestem 36 złotych w plecy.

Dzień i tak uważam za udany. Dlaczego? Spotkanie. Z początku spodziewałem się pięciu osób : Magda, Kasia, ja, Klaudia, Zbyszek. Te dwie ostatnie nie pojawiły się wcale, a czekanie na mrozie do najprzyjemniejszych nie należy. Tak oto znaleźliśmy się w elitarnym (delegacja?) gronie w Pizzy Hut na "bankowym". Było superancko : wspomnienia, nowe przeżycia, rozmowy o szkole i – co najważniejsze – o tym, że trzeba koniecznie zorganizować kolejny meeting. Końcówka dnia to odprowadzenie Magdy do tramwaju, krótka wymiana zdań, pożegnanie i do domu. Ten dzień był zbyt dziwny by mógł się wydarzyć naprawdę.

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *