Tygodnie przygotowań, tysiące metrów kwadratowych płyt wiórowych, hektary blachy falistej … a wszystko to zmarnowane na garstkę ludzi, którzy zechcieli uraczyć nas swoją obecnością w ten cudowny dzionek. Pomimo braku zagrożenia ze strony maszerującej strach było nos wystawić poza obręb własnego mieszkania żeby – przypadkiem – pałą policyjną po krzywym ryju nie dostać. Tylko pozazdrościć władzom miasta pomysłowości i rozmachu z jakim szerzony był w nas niepokój przed antyglobalizmem. A wystarczyło trochę zboża wysypać na tory … tramwajowe ma się rozumieć.