Tak jak Prosiaczek pękł balonik tak ja się odpadłem z zespołu. Całe to zjawisko, wbrew przewidywaniom, odbyło się bezboleśnie i w miarę szybko. Wprawdzie takie plany chodziły mi po głowie już od dawna ale dopiero dziś miałem okazję wybyć z kapeli. Powody? Sesja się zbliża, nie mam kasy na bilety i próby, jestem leniwy, potrzebuję odpocząć, muszę popracować nad swoją grą, mam awersję do kaloryferów i przeszkadza mi dym papierosowy. A tak poza tym to zagraliśmy dziś nieźle kilka kawałków.
Koniec dnia się zbliża nieubłaganie. Słońce już dawno pojawiło się z drugiej strony globu i śmieje się z naszego księżyca (którego i tak nie widać przez deszczowe chmury wiszące nad Warszawą). Dzisiejszy wieczór kończę pozytywnym akcentem : "mateMAtyka".