Bardzo chciałem napisać wreszcie jakiś pocieszający i wesoły wpis. Niestety, z wielu względów dzisiejszy takim nie będzie … prawdę powiedziawszy – będzie jego przeciwieństwem. Zaczęło się gdy z samego rana najpierw zapomniałem zabrać kluczy do domu, później indeksu, w tramwaju moja karta oznajmiła kanarowi, że zakończyła swój żywot (całe szczęście kasownik wyprowadził tego niesympatycznego pana z błędu), oblałem ustny z mechaniki i mokry od padającego dziś deszczu po 45 minutach kluczenia 105 po Warszawie wróciłem do domu. Pocieszającym mógł być fakt, że miałem się spotkać dziś z Justyną. Na chwilę obecną zastanawiam się czy spotkanie to (dla mojego własnego dobra) powinno dojść do skutku. Blisko 95% mojego szarego miału z przestrzeni między-usznej sugeruje odpowiedź przeczącą … czasem żyć w słodkiej niewiedzy jest lepiej niż słyszeć zbyt wiele. Czuję się zdeptany, zmiażdżony, zniechęcony do okazywania jakichkolwiek przejawów optymizmu. Jako osobnik szczególnie tajemniczy postanowiłem pobawić się w kolejny rebus celem wyjaśnienia przynajmniej grupce ludzi co mnie tak poraziło. Poniżej znajduje się link do strony, która tworzyłem niezły kawałek czasu. Koncepcja strony jest prosta : wymienione zostały na niej imiona (i czasem nazwiska … o ile je znałem) wszystkich kobiet, z którymi romansowałem, spędzałem chwile upojne, wypadałem na randki … słowem : ciemna strona kontaktów towarzyskich autora tekstu, który właśnie czytacie.