Po zdjęciu jakie zamieściłem po lewej stronie mojego blogu łatwo się domyślić, że humor tego dnia nam dopisywał. Wpłynęły na to zapewne takie czynniki jak przyznanie wotum zaufania rządowi ministra Marka B., komiczne akrobacje wykładowcy od propedeutyki automatyki, zgrabne dowcipy naszego dziekana oraz głębokie myśli mistrza od podejmowania decyzji. Myśli te, głębokie do tego stopnia, że SPEC dokopywał się do nich przez trzy zimy, zwróciły moją uwagę na – jakże brakujący w mojej głowie – brak asertywności, którym szastam na lewo i prawo. Problem nie tkwi w tym, że mam problemy z mówieniem “nie” w taki sposób, by nie urażać innych … mam problemy z mówieniem “nie”. Wczorajszy wieczór spędziłem na 10 minutach wkuwania rachunku prawdopodobieństwa. Wszystko za sprawą Uli, siostry Zbyszka – tego od kapeli. Pomimo licznych obowiązków jakie mnie czekały w ten weekend udało mi się rozciągnąć plan dnia do tego stopnia, że pomiędzy zakładanie skarpetki na lewą nogę i prawą mogłem wcisnąć korepetycje z matematyki. Ale przecież rodzinie się nie odmawia … no właśnie. Ten sam problem tyczy się posiłków, które troskliwi gospodarze mają zwyczaj wpychać w gardła gości nie bacząc na to o ile dziurek będą musieli popuścić pasek od spodni. Zasady dobrego wychowania nakazywałyby przełknąć te dziewięć kanapek, ślicznie podziękować i pochwalić kuchnię pani domu … zasady dobrego odżywiania nakazywałyby zakończyć pierwszą połowę posiłku “smectą” a drugą schować pod liśćmi pelargonii, unikając tym samym sensacji żołądkowych (nie będę omawiał zasad dobrego nawożenia roślin doniczkowych, które po takiej porcji kalorii zapewne zmasakrowałyby całe mieszkanie, pożywiając się później osobami w nim zameldowanymi). BTW : już tylko tydzień dzieli nas od koncertu “Cool Kids of Death”… z tym faktem wiąże się jeszcze jedna historia – Marta S., mieszkanka Wodzisławia Śląskiego, aktualna studentka jednej z krakowskich uczelni odwiedza stolicę celem znalezienia się na owym koncercie. Będzie to kolejny w historii blogu czas odnowienia starej znajomości. Tymczasem.