Scroll of resurrection.


Wszyscy miłośnicy gier służących rozładowaniu napięcia poprzez klikanie naprzemiennie lewego i prawego klawisza myszy, czasem przerywanego zażyciem niebieskiej lub czerwonej buteleczki i podniesieniu cennych przedmiotów przydatnych w skomplikowanym procesie rozsmarowywania płynów ustrojowych trolli, ogrów i bogu ducha winnych krasnali ogrodowych na pobliskich ścianach lochów czy katakumb doskonale znają wymieniony w temacie przedmiot. Służył on do wskrzeszania naszych kompanów, którzy mimo płytowej zbroi, setek magicznych pierścieni powtykanych na palce i tysięcy punktów życia zostali zagryzieni na śmierć przez brokuły chaosu. Ostatnio ktoś podsunął mi pod nos ów zwój i w kilku słowach przywrócił do życia mój blog (za co oczywiście jestem tej osobie wdzięczny). Narodził się on zatem na nowo w kolorowej, weselszej i pogodniejszej szacie graficznej, pełen wizualnych wodotrysków i pozytywnych doznań estetycznych. Mam nadzieję, że notki pojawiać się będą częściej niż raz na dwa miesiące a swoją treścią dorównywać będą poprzednikom z okresu Mieszka I. Gdyby komuś potrzebne było sprawozdanie z tego co ominęło opinię publiczną w czasie gdy blog czekał na rewolucję mogę powiedzieć, że nic nie straciliście. W moim życiu nie zaszły większe zmiany a ono, zgodnie z prawami fizyki, toczy się teraz bez poślizgu z niewielką prędkością kątową. Wracam teraz do nauki i zostawiam Was sam na sam z tym pięknym obrazkiem w tle.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *