Dzisiejsza notka pozbawiona będzie zabawnych tekstów, polemik z monopolistami i głebokich refleksji nad własnym jestestwem. Jej rola zostanie zdegradowana do funkcji informacyjnej, co uzasadnione jest sporą liczbą wydarzeń minionego okresu. Dziś był dobry dzień dla nauki : 6/6 za sprawozdanie z miernictwa, 5/6 za poprzednie, 4/4 z wejściówki i ocena 5 za zamęczenie niemalże na śmierć (na spółkę z Adrianem) mikroprocesora serii 51. Był to też dzień zakupów … rezultatem czego jest myszka optyczna firmy Manta. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne – dobrze leży w dłoni, śmiga po podkładce, cicho klika, precyzyjnie trafia w ikonki. Najważniejsza jej cecha to szatański odcień czerni, którym w całości jest pokryta.
Wtorek był dniem spod znaku Opla. Rozpocząłem swoją praktyczną część kursu na prawo jazdy. Po tym co ćwiczyłem z mamą na placu manewrowym byłem pełen złych przeczuć. Corsa okazała się jendnak przyjemnym samochodem i pozwoliła płynnie (bez kangurków) poprowadzić przez miasto. Reszta dnia zmarnowana na pisanie sprawozdania i nauke do wejściówkę (jak już wiecie wysiłek nie poszedł na marne).
Poniedziałek był dniem spod znaku : 'w dupie mam taki dzień’. Zostałem wyrzucony z wejściówki z elektroniki a plany spotkania się ze Słoneczkiem pokrzyżowała grypopodobna zaraza. Bez komentarza …
Niedziela zyskała miano początków grypy Agnieszki. Wcześniejszy powrót ze szkolenia, złe samopoczucie, gorączka i torsje … czegóż chcieć więcej od życia. Możliwe, że po tej długiej rozłące znów się spotkamy … niestety nie wcześniej niż w piątek. Jak mi minął tydzień? Nazwałbym go tygodniem bez przytulania …