Udało mi się – podjąłem z Gosią jeden z najbardziej bzdurnych zakładów w moim życiu. Zasady są proste : pierwsze z nas, które dorobi się maleństwa przegrywa. Jeśli zakład wygram ja : w przypadku synka będzie się nazywać Jan, w przypadku córki mam pomagać Gosi w wyborze imienia. Jeśli zakład przegram Gosia zostaje matką chrzestną dziecka. Teraz czekamy na jakieś wspólne spotkanie, na którym będzie można zawrzeć zakład do końca. Myślę, że to już tylko formalność.