Nie mam szczęścia do kobiet


Z początku myślałem, że dzień pierwszego kwietnia będzie dniem idealnym dla człowieka, który nie potrafi być poważny (aczkolwiek ostatnio znalazłem u siebie lukę w zabezpieczeniach, poprzez którą wydostają się ze mnie poważne informacje i przekazy niewerbalne). Dzień zapowiadał się miło : nie było problemów z dostaniem Metra i Metropolu, na uczelni rozdawali darmową kawkę, odwołali laboratoria z teorii obwodów. Nawet horoskop wskazywał na udany dzionek. Skoro wszystko zdawało się być perfekcyjne tknęło mnie przeczucie, że coś musiałem przeoczyć albo za chwilę zdarzy się kataklizm na miarę małej apokalipsy. Niestety mały Jaś miał tego dnia też coś z proroka … Ponieważ postanowiliśmy wcześniej z Magdą ustawić się na weekend do Zachęty postanowiłem zadzwonić i ustalić szczegóły. Potem było już tylko z górki (niestety to "z górki" przypominało Syzyfowe ofiarne bieganie za kamieniem, który tuż przed szczytem postanowił w zgrabny sposób wymknąć się z rąk toczącego go skazańca). Wplątałem się w kilka niepotrzebnych wątków, gdzieś dodałem słowo, czy dwa za dużo, pokręciłem sens zdania i stało się … optymista powiedziałby : "ciesz się – jesteś wolny". Daleko mi było od tego. Moje "jestem znowu samotny" zagłuszyło krzyczącego dość głośno optymistę … nigdy więcej nie zaufam horoskopom 🙁

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *