Informacja dla osób, które nie mają pojęcia o języku programowania Java (lub mają o nim pojęcie niewielkie) : treść wczorajszego posta w sposób jednoznaczny oznajmiał, iż moje nieprzeciętne zdolności (drapanie się za uchem, żonglowanie kaktusami, gotowanie, stepowanie, mycie naczyń, zastawianie dóbr majątkowych rodziców celem spłacenia długów powstałych w wyniku uprawiania hazardu, dłubanie w nosie, zręczne przyjmowanie łapówek i elokwencja na poziomie trójkołowego rowerka) nie wystarczyły do uzyskania minimum socjalnego, niezbędnego do otrzymania zwrotu dobra włożonego w usługę zwaną "miłość" (dodatkowa informacja dla zboczeńców : nie mylić mi tu miłości z kochaniem, pożądaniem czy seksem). Takie już życie ofermy … ale nie zamartwiajmy się – to musi kiedyś do mnie samo przyjść (z taką samą chęcią jak robi to komornik). Do dziś spoglądam odruchowo do skrzynki na listy każdorazowo koło niej przechodząc. Może to podświadomość, która nie chce się poddać. A może naiwność, że ten "związek" da się odratować na płaszczyźnie potężniejszej od przyjaźni. Koniec dnia – wracam do nauki.