Koniec przechwałek. Postaram się wyrażanie mojego zachwytu nad wspaniałością blogu ograniczyć do minimum. Sporo pracy włożonej w wciskanie kombinacji klawiszy CTRL+C i CTRL+V zaowocowało w postaci obecności wszystkich notek w zasięgu 14 kliknięć. Jako osoba odpowiedzialna za kontrolę nad owymi notkami nie powstrzymałem się od przeczytania co poniektórych z nich. Łezka się w oku zakręciła. Przypomniały się stare czasy, kiedy to miałem przeogromne zboczenie na punkcie kobiet. W głowie po raz kolejny pojawiły się elementy abstrakcji obecnej swego czasu w pamiętniku. Pomiędzy uszami zakołatały wersy poezji i prozy, nieodzownego elementu moich wypocin. Kiedy opowiedziałem sobie moją własną historię raz jeszcze, usiadłem, posmutniałem by później rozpromienić się radością i wzruszony własną przeszłością rozpocząć kolejną rundkę dookoła lodówki. Pomimo mojego uzależnienia od komputera i internetu wciąż jestem w stanie kontrolować swoje życie, lecz bez tych dwóch elementów byłoby ono wielokroć nudniejsze. Bez tego wynalazku nie poznałbym swojego największego daru z niebios ale też i nie musiałbym teraz się zamartwiać tym czy go jeszcze zobaczę. Ponieważ widzę, że przynudzam postaram się nieco osłodzić Wam pobyt na pierwszej notce nowej edycji blogu. Coś dla męskiej części internautów : samochód, biodra, pośladki, telewizor. A teraz dla pań : Olbrychski, lakier, impreza, zakupy.
PS : Wielu z Was zapewne dostrzeże liczne nawiązania do Monty Pythona, którego fanem zostałem po raz kolejny.