Postanowienia noworoczne


W ramach postanowień noworocznych postanowiłem przeskanować swój dysk magazynowy programem antywirusowym. Taki z plikami zbieranymi przez kilkanaście już lat. Nie będę ukrywał – w przeszłości byłem typowym piratem. Nielegalnie ściągniętych programów w gigabajtach (obecnie to żaden wyczyn… ale 15 lat temu to była kolekcja warta zapewne więcej niż porządny automobil), dbanie o ochronę komputera… nie specjalnie.

Jednym z powodów dla których odwróciłem się od „ciemnej strony mocy” było szprycowanie pirackich wersji programów różnej maści gratisami – wirusy, trojany, keyloggery. Po części zaczęła też dominować etyka… no i dostateczny napływ gotówki, żeby ogarnąć jakieś podstawowe programy, poczynając od systemu operacyjnego.

Jeśli część etyczna nijak do was nie przemawia zobaczcie sobie po obrazku z wpisu – to maleńki kawałek mojej kolekcji, która przeszła wcześniej bez zająknięcia przez sito pirackiej wersji programu antywirusowego na równie pirackim Windows XP. Ponad 300 zainfekowanych plików.

Legalny system to podstawa, bo od niego zależy, czy cokolwiek będzie mogło ukryć się przed antywirusem. Program antywirusowy korzysta przecież z systemu operacyjnego – „weź mi Windowsie odczytaj ten kawałeczek dysku”. A Windows na to skłamał – „pusto, nic tam nie ma”.

Drugie absolutne minimum to program antywirusowy – oczywiście równie legalny. Jest sporo darmowych rozwiązań do domu, jak chociażby Avira, Avast, czy AVG. Jedne lepsze, inne gorsze. W firmach przoduje płatny ESET. Piracki antywirus to chyba najgłupsze, co w dzisiejszych czasach można zastosować na swoim systemie – te nielegalnie zdobyte już mają zaszyte w sobie mechanizmy, które świadomie wpuszczą „dodatki” do naszego komputera.

Przy zachowaniu zdrowego rozsądku (nie otwieramy podejrzanych wiadomości, nie wchodzimy na podejrzane strony, nie instalujemy głupot) to minimum powinno nas uchować od ewentualnej tragedii.

Ale że jakiej tragedii? Wizytą policji? A co oni mogą?

No więc właśnie policja to chyba najmniejsze zmartwienie. Dzisiejsze „wirusy” to już nie zabawki gadające przez głośniczek w obudowie „Precz z Wałęsą” (Cysta.8045). To maszynki do pieniędzy. Od drobnicy jak żądanie okupu za przywrócenie zaszyfrowanych przez złośliwy program rodzinnych zdjęć, po podmianę numerów kont bankowych i kwot przy robieniu przelewów.

Zatem na Nowy Rok polecam się zastanowić nad tym, z czego korzystamy na naszym komputerze. Trudno teraz kupić komputer bez systemu, więc zapewne legalnego Windowsa już macie. Wrzućcie do kompletu przyzwoity program antywirusowy i może 2016 będzie rokiem bez tragedii 🙂

A, i na koniec przypomnienie. Ludzi dzielimy na dwie grupy: tych co robią kopie zapasowe i tych co będą. Macie cokolwiek cennego na dysku? Róbcie chociażby kopie na płytach, w segregator i do szafy… a jak się uzbiera np. cały segregator, to wywieźć do rodziców/teściów, żeby w razie katastrofy nie dotknęła ona równocześnie oryginału i kopii. Nie jest też głupim pomysłem robienie kopii kopii. Oryginał na komputerze, kopia np. na serwerze, czy zewnętrznym dysku, dodatkowa kopia w segregatorach u teściów.

Szczęśliwego!

,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *